piątek, 5 czerwca 2020
„Bez parasola”
Przed rogiem domu
Niemal tuż przed klatką schodową
Ciężkie ogromne krople
Deszcz zawsze pada za wczseśnie
Nikt go nie prosi poza garstką złaknionych
Ogrodników i romantyków
I wężowatych łodyg porosłych liśćmi
Zostałom kilka kroków
Kilka mgnień najmniejszej wskazówki zegara
W przestrzeni ograniczonej parkingiem
Gazonem i pstrą żelbetonową płytą
I zawahałem się
Bo mogłem w kilka chwil
Otwierając drzwi, za którymi czaiły się
Suche, przyciemnione schody
Wyplątać się z plątaniny kropel
Albo znów, znów pozostać obojętnym
Na nawałnicę niewidzialnej wody
I tuż przed północą
Powrócić do tych pszennych dni
Ignorujących deszcz, gdy w środku
Huczała młodość i wszystko jeszcze
Było możliwe
I były rzecz i sprawy
Istotniejsze od wojen i wypłaty
Ważniejsze od parasoli
[5.V.2020]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dobraliśmy się jak sól i pieprz Czasem na siebie patrzymy Czasem krzyczymy Niekiedy do siebie pasujemy Pod ciekawskim księżycem Na granicy b...
-
Miasto masa na szynach Lub na popopękanym asfalcie slalom wśród dziur Prędkość wolność zatrzymaj się Tu mieszkasz tu żyjesz Jesz śpisz śnisz...
-
Nie uciekniesz przed wszystkim Musisz prasować, jeść, zmywać Pić światło księżyca, czytać słowa I chociaż w kalendarzu wykreślonych już zbyt...
-
Niosąc miłosną pieśń do smogu, bez barwy i kształtu, Poprzez zatopione w wieczorze stukające ulice, Tłukąc z nieuwagą brzeg płyty winylowej ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz