piątek, 28 września 2018

„Noc, koc, ćma”



Noc koc
We mgle ćma
Błądzi bez znaku
Bez iskierki
Światło ukryte
Jak skarb
Szukać
Dryfować we mgle
Ćmiący dym z komina
Wymieszany z ciemną
Mleczną gęstością
Lot ku niczemu
Ślepe ósemki w powietrzu
Żegnaj ćmo
O której nic nie wiem
Koc noc na głowę
Sen bez brzegu
Bez kresu
Sen jak twój lot
Ku niczemu
Nie wiadomo gdzie

[19.IX.2018]

„Już noc...”




Już noc, siostro
Cisza
I sowa huczy
Witaj
I chmury płyną
Popatrz
Ich cień się przesuwa
Gdzie twa stopa
I jasny blask
Poczuj
I liści szelest
Usłysz
I serca mroki
Rozjaśń
Siostro
Dobra wróżbo
Dobra wróżko

[7.IX.2018]

„Francuski film”



Ponad małym hotelikiem
Położonym nad kanałem, w którym
Płynie niemrawa od lat rzeka
Nad mostkiem, nad dachami miasta
Nieruchomo płynie czarny cień
Ogromnego sterowca nieba
Dwoje kochanków szuka
W hoteliku zapomnienia,
Wieczności
Spleceni ze sobą
W ostatnim uścisku
Tak blisko, tak daleko
Księżyc nad nimi
Śmieje się i płacze
Bez zmian mijają dni
Słońce nad nimi
Płacze i śmieje się
Być może zdarzyło się to
W jakimś starym francuskim filmie
Ale być może, że już tylko rzeka płynie
Wzdłuż nabrzeża kanału
Pod mostem, odbijając się w oknach
Hoteliku, za którymi zostały tylko
Opuszczone, splecione ciała
Dwojga kochanków
Tak bliskich, tak dalekich
Którzy nie mieli szans
Oprócz jednej

[7.IX.2018]

„W kolebce dłoni”



W kolebce dłoni
W kaskadach uśmiechów
W promieniach spojrzeń
W dolinach i na wzgórzach
Drgających, tętniących
Wijących się pod palcami
Jest życie, które nie boli
Jest noc, która koi
Jest świt, który rozjaśnia
Jest stół, który karmi
Jest piec, który grzeje
Jest grzech, niewinny grzech
Jest pieśń, cicha i słodka
Jest wiatr, przytulny, chłodny
Jest człowiek, tak bardzo ludzki
Jest bliskość dolin i gór
Harmonia brzegu i fal
W kolebce dłoni
Jest początek
Pierwszy krzyk
I pierwsza błogość

[6.IX.2018]

„Gdy rozkwitał nowy wiek”




Gdy rozkwitał nowy wiek,
Wszedłeś na peron
W marynarskim ubranku,
W słomkowym kapelusiku.
Kurczowo trzymałeś pani matkę
Za rękę, twarz piekła cię z podniecenia.
Stalowe pełne nitów monstrum sapało,
A w drzewach nad peronem
Zwijał swe cielsko biały wąż dymu.
Wsiadłeś do przedziału pełen oczekiwań,
Wypełniony ufnością i nadzieją.
Wyruszałeś w swą pierwszą podróż
Z nosem przyklejonym do szyby
I z wypiekami uciekającymi z pędem
Z wiatrem, z czasem.

Gdybyś mógł tu przyjść teraz,
I popatrzeć na miejsce początku,
Czy nie stałbyś długo zdumiony,
Bez słów, z trudem wsparty na lasce?
W tym miejscu pozostał tylko wiatr
I drzewa. Trawa wypełniła przestrzenną
Geometrię terenu, kilka skruszonych cegieł,
Historyczne notatki, resztki pamięci,
Ani śladu po szynach, po peronie,
Po chłopcu w marynarskim ubranku
I w słomkowym kapeluszu z wstążką.
Monstrum odjechało, wąż zmienił skórę.
Rozkwitający wiek zgubił płatki. Koniec podróży.

[5.IX.2018]

„Poduszka dobrych wiatrów”



Poduszka dobrych wiatrów
Pod twoją głowę
I żegluj bezpiecznie
Do królestwa świtu
Przez odmęty nocy
Omijaj
Meandry mroku
Płyń ku światłu

Pod twą jasną głowę
Pośród falistych kaskad
Włosów poduszka palców
I żegluj spokojnie
Ufnie w gorące liany splotów
Ku rajskim ptakom pocałunków
Ku księżycowym słowom
Szeptanym muśnięciom
Z dala od samotnych ścieżek
I niezrozumiałych turni

Jeden miękki obłok
Pod twą głowę
I żegluj śmiało
Tam, gdzie uśmiechem
I kawą zaczyna się
Każdego dnia
Nowe życie
Gdzie troszczy się o ciebie
Twój kot i ręka o zmarszczkach
Zaoranych przeszłością
Gdzie okno, ganek
I zawsze powrotna droga
Byś nigdy nie zabłądziła

[26.IX.2018]

Proza i poezja

Nie uciekniesz przed wszystkim Musisz prasować, jeść, zmywać Pić światło księżyca, czytać słowa I chociaż w kalendarzu wykreślonych już zbyt...