piątek, 23 lipca 2021

Kariatyda




Ty nie dźwigasz nieba w cegłach chmur
Niesiesz przez pory roku kamienie
Patrzysz w swój ulubiony punkt na horyzoncie
Niezmiennie i bez cienia znudzenia
Na ramionach masz ptaka, mech, pewność siebie,
Czarną sadzę; okruchy godzin wywiał już wiatr
Jesteś od tylu lat niezmiennie piękna i młoda
Kobiety spieszące w dole ulicą ogarnęłaby
Zazdrość, gdyby tylko miały czas to zauważyć
Kiedyś kochał cię rzeźbiarz i pieścił twe kamienie
Swym ciało czułym dłutem; kochał i stwarzał cię
Teraz kocham cię tylko ja, przechodząc pod domem
(Którego jesteś ślepą ozdobą) niemal każdego dnia
Dajesz mi dumny przykład jak przetrwać wszystko
I pozostać sobą; nie wiem, czy to nie za wysoka cena
Taka niewzruszoność może przecież przerażać
Ale ta myśl nie unicestwia mego zachwytu
Chłonę twe piękno i kocham je, ostatni widz
Zmierzchającego uroku starej Europy




[23.VII.2021 r.]

niedziela, 11 lipca 2021

A priori



W Greenwich wszystko było proste, jasne

Ustalone z góry, proporcjonalne, miarodajne
Wszystko wskazywało i wyznaczało
Dzień był dniem wzorcowym
Noc był nocą szablonową
Pani Jones miała sukienkę
O doskonałej długości
Spinającą idealne ciało
To był wzór kobiecości
Aż chciało się wziąć ją w ramiona
I mocno potrząsnąć
I krzyknąć obcesowo
Zmień wzór

[10.VII.2021 r.]

Proza i poezja

Nie uciekniesz przed wszystkim Musisz prasować, jeść, zmywać Pić światło księżyca, czytać słowa I chociaż w kalendarzu wykreślonych już zbyt...