sobota, 20 lutego 2021

„Podróż zimowa”







Błądzę drogami moich labiryntów we mnie ukrytych
Otoczony labiryntami ukrytymi poza mną
Spadam jak Ikar w fale każdego dnia kilka razy
Z martwych powstaję, gdy podnoszę się po upadku
Ścieram kurz czasu z twarzy, z powiek
I obmywam stygmaty zadrapań na kolanach
Wędruję w śniegu, w deszczu i po wiatr bez końca
Zaśnieżonymi polami o jednym nagim drzewie
Wraz z nachodzącym wieczorem pozbawionym wieczerzy
Przychodzi twoje królestwo wraz z ustami twoimi
I pucharem twoim po brzegi pełnym
We śnie, który gdy śniony jest jawą
A nieśniony zagubieniem lub zapomnieniem
Warkot mokrych psów za nędznym płotem
Kiedy przechodzę obok domu jak ciepła poduszka
W kieszeni mam ostatni grosz
Mój Gauguin i mój Van Gogh spierają się
O estetykę moich zmarzniętych stóp
Dzban z urwanym uchem pusty od namiaru echa
I dni wypełnionych dziecięcym śmiechem
Moim dawnym głosem, utraconym rajem


[20.II.2021 r.]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proza i poezja

Nie uciekniesz przed wszystkim Musisz prasować, jeść, zmywać Pić światło księżyca, czytać słowa I chociaż w kalendarzu wykreślonych już zbyt...