środa, 29 sierpnia 2018

„Płaczesz”


Płaczesz
Za utraconym
Życiem
Za szansami
Minionymi
Zaprzepaszczonymi
Bezpowrotnie
Płaczesz
Za tym co było
I drugi raz
Nigdy już
Nie będzie
I za tym
Co nigdy nie było
I nigdy się nie zdarzy
Wtedy
Wówczas
Gdy byłeś młody
I byłeś nieświadomie
Gotowy na wszystko
Dziś możesz gorzko
Płakać
Żałować
To nic nie da
Niczego nie zmieni
Małe katharsis
Na kilka ulotnych
Chwil
Ulga
Gorzka jak
Lekarstwo
W dzieciństwie
Ale kto wie
Czy dziś
Nie smakowałby
Jak najsłodszy
Nektar
Płaczesz
Bo coś się kończy
Bo wszystko się kończy
Bo nie możesz niczego
Powstrzymać
Bo nie było cię wtedy
Gdy dosiadali burzy
I byłeś wówczas
Gdy pierwszy raz
Dotykałeś jej piersi
Co się nie powtórzy
Gdyż dziś dzielą was
Oceany popiołu
Morza pyłu
Płaczesz
Ale nie wiesz
Za bardzo
Dlaczego
Słowa zawodzą
Zawodziły często
Nie za bardzo wiesz
Na co możesz liczyć
Płaczesz
Jest ci dobrze
I jest ci źle
Bo wciąż nie jesteś
Obojętny
Bo niczego
Już nie naprawisz
I niczemu
Nie nadasz
Nowej nazwy
Nowego
Imienia

[27.VIII.2018]

Zdjęcie: kadr z filmu "Ziemia" Aleksandra Dowżenki (ZSSR, 1930)

środa, 22 sierpnia 2018

„Ptak, który wyśpiewał wszystko”



W ogrodzie

Na gałęzi
Zakwitł ptak
Zerwałem go 
Ostrożnie
I zaniosłem
Do domu
Cichym morzem
Śpiewał fale
Odpływy i przypływy
Powroty i zgubienie się
W zbyt wielu możliwościach
W oczekiwaniach
Ponad miarę
Za oknem
Płynęły obłoki
Rosły liście
Włosy i paznokcie
Oczekiwania
Długi
Ktoś oddał siebie
Ktoś napisał pożegnalny list
A ptak śpiewał fale
I śpiewał chmury
Rozkwitał drugi raz
Zerwany z gałęzi
Przeze mnie
W ogrodzie
Śpiewaj mi ból
Śpiewaj mi radość
Zaśpiewaj arię rozkwitu
Wyraź ciszę przed zmierzchem
I miłość, która się złoci
I spojrzenia o poranku
I zachwyt, zachwyt
Ten bez początku
I bez końca

[22.VIII.2018]

Dziękuje lukasbieri za wspaniaęł zdjęcie!

sobota, 18 sierpnia 2018

"Ballada o kowboju i lodzie"



Razu pewnego wśród Dzikiego Zachodu
Kowboj chciał skosztować zimniutkiego lodu,
Ale że słońce mocno świeciło,
Lodu dokoła nigdzie nie było.
Rzekł zatem: "Trudno, daremna rada,
Lodu gdzieś indziej poszukać wypada".
Osiodłał konia, na wierzch mu wskoczył
I pognał przed siebie, gdzie poniosą oczy.

Południe było i ostra spiekota,
Żar lał się z nieba, zbójnik, niecnota,
Kowboja głowa mokra od potu
Myśli nie wyda, jak niebo grzmotu.
Lód mu potrzebny teraz, tu zaraz,
Inaczej wpadnie w poważny marazm.
Ponaglił konia, na wierzchu podskoczył
I pognał przed siebie, gdzie poniosą oczy.

Wtem nadszedł wieczór, kowboja szczęka
zaczęła z zimna miarowo szczękać.
"Chłód bratem lodu" pomyślał wreszcie.
I na noc stanął w przygodnym mieście.
Śnił mu się neon i szampan z lodem,
Który niósł kelner przed sobą przodem.
Przytulił konia, łzą oko zmoczył
I w sen przed siebie pognał uroczy.

I tak wędrował miesięcy wiele,
trudy podróży odczuł na ciele.
Skonany bardzo Meksyk przemierzył
I w Hondurasie co nieco przeżył.
Sił mu w Panamie ubyło dość sporo,
Lecz wzmocnił w Kolumbii swą duszę chorą
Bezlikiem kawy: pił on i pił koń
Aż ta używka waliła im w skroń.

W Brazylii dobił się tańcem i pląsem.
Już patrzeć spokojnie nie umiał na słońce.
A słońce wesoło wciąż sobie świeciło,
Lecz lodu jak dotąd dokoła nie było.
Już miał się poddać i już umrzeć miał,
Gdy zorientował się, że przed górą stał.
A góra ta była pokryta lodem,
Więc wybrał się na nią pospiesznym chodem.

Wiara wstąpiła, odżyły marzenia,
W górę się wzbijał na kamień z kamienia.
Był coraz wyżej, koń malał w dole
"Ja lodu pragnę, ja lody wolę!"
I stanął na szczycie, dumny i mężny,
Pierś mu się cała z radości pręży.
Już język zbliża do bryły lodu
I... już nigdy nie ujrzał Dzikiego Zachodu.

Języka nie oderwał i pozostał na szczycie.
Może biedaka tam kiedyś odwiedzicie?

[8.V.2016]

"Pytania, pytanka..."



Morze być może, 
Ale czy na pewno?
Góral nam podpowie, że 
Rzecz ta jest niepewną.
Czy niepewność jest pewna,
gdy może jest możliwe?
Bądź niepewność pewna,
Gdy twierdzimy fałszywie?
Czy unik unikiem
Sam siebie wywala?
Czy nawałowi się zdarzy,
Że czasem nawala?
Czy motor poznał tory
Jak trzeba równolegle?
Czy tylko sekundą
prostopadle je przebiegnie?
Czy ryba zna rybaka,
A góra górala?
Jak lawina 
Pytanie
Za 
Pytaniem
na 
Głowę 
Nam 
Się 
Zwala

[9.V.2016]

"Szczęśliwe syczaki"



Szpak szeptał szczerze, szukając szczegółów,
Szczaw szukał szczęścia, szarak szczawiu szukał,
Szaruga szczelnie szybowała szaro,
Szedłem szparko szosą szeroko szemrzącą.

[9.V.2016]

"W więzieniu"



W więzieniu więzień więźniowi więźniem,
Patrzą na siebie, a w oczach węże.
Walczą ze sobą; trwa, nie ustaje
Branie człowieka w ponury najem.
Więzień się panem staje powoli,
Kiedy innemu brak sił i woli.
W dwoistej roli każdy zostanie:
Podwójnym sługą albo pół-panem.

[9.V.2016]



"Różnica"



Dowiedzieć się pragnę, czy pszczoła
Ziewanie swe zasłonić zdoła?
I czy jest przyjęte wśród koni
witając się grzecznie ukłonić?
Czy pasikonik, gdy je, kolego,
Odpowie ci grzecznie "Smacznego"?
Czy komar wgryzając się w ciało
Przeprasza, że będzie swędziało?
Czy bezwstydny piesek przy murze
Zechce przestać tworzyć kałuże?
Czy żarłoczna rybka wśród glonów
Aby nie mlaszcze do ucha komuś?
Czy szarmancki kotek na ulicy
Pomoże przez nią przejść małej myszy?
Czy byk widząc krowę z daleka
By przepuścić ją cierpliwie czeka?
Czy owieczka  pijąc kakao
Uważa by się nie rozlało?
I czy baran co popija mleczka
Łyżeczkę wyciąga z kubeczka?
Czy osioł o pomoc poproszony
Wielce się tym czuje zaszczycony?
Czy ptaszek, gdy muszkę napada
Wie, że słabszego się nie podjada?

Nie? Cóż, tak tylko sobie pytałem.
Bardzo różnicę poznać chciałem...

[27.VII.2016]

"Hen hen"



Hen hen
gdzieś
ktoś czeka mnie
idę zaśpiewać z min pieśń
radości
i kielich wznieść


[17.VII.2018]

"Obce owce"



Obce owce
manowce
być z nimi chcę

[17.VII.2017]

"Montblanc"



Miałeś przy sobie tylko to stare
wierne pióro
czarny Montblanc
z 1932 roku
nic więcej
to wszystko
co ci zostało

Pisałeś długie listy
słowa, które przekazywałeś
w równych rzędach
słowa
w kolorze green bronze
miałeś kilku przyjaciół
którym dawałeś znaki życia
co się z tobą dzieje
na zewnątrz
i wewnątrz

Była dziewczyna
o rudych włosach jak płomienie
i rudym sercu
które chciałeś pozyskać
z pomocą blue gold
i matka wśród gór Bukowiny
dawno jej nie widziałeś
ale była
i o tym pamiętałeś

Odebrali ci wiele
wiele musiałeś pozostawić
rozstawałeś się zawsze
często to była twoja decyzja
tak chciałeś
i tak było

Teraz odebrali siłą
rzeczy
potrzebne i niepotrzebne
stałeś się lekki
unoszony
bezwolny

Pióro zabrali na końcu
razem z ubraniem
nie napiszesz już nawet słowa
i tak nie masz papieru
i nie pamiętasz adresów
lub nie chcesz pamiętać
nie w tej chwili

Stoisz w ciemnej łaźni
pod rzędem pryszniców
trudno oddychać
i nic już nie widzisz
nie chcesz
nie możesz
przeniknięty ciemnością

Twój Meisterstück
przeżyje cię
choć nie tobie znane będą
jego losy
ktoś może napisze nim list
albo schowa na wieki do szuflady

[15.I.2018]

"Na bezludnym wygnaniu"



Odpływaja lądy
oddalają się słońca i planety
bo zakochałem sie w tobie
niestety
Niestety bo z nikim się nie spotykam
nic mnie nie interesuje
wyłącznie twej bliskości
poszukuję

[15.I.2018]

"Nie pytaj"



Dawno temu
lecz kiedy?
Całkiem niedawno
lecz odkąd?
Przelotnie
lecz czy ostatecznie?
Wiecznie
lecz czy ciągle?
Ciągle
lecz czy z przerwami?
Na zawsze
lecz na jakie zawsze?
Jak mgnienie
lecz w którym momencie?
Momentalnie
lecz czy pamiętliwie?
Od narodzin po
śmierć
lecz czy to wystarcza?
Czy na pewno?
Po śmierć
lecz czy ostatecznie?

[15.I.2018]

"Kiedy..."



Kiedy zrobisz o jeden krok
za daleko
zbyt szybko
nie poczekasz na nikogo
niepotrzebnie
i sama wyruszysz
by poznać nieznane
bez bagażu i szminki
bezpowrotnie
za tobą zostanie wszystko
prócz ciebie
kika nut
echo
żegnaj
Dolores

[15.I.2018]

"Muszę zostać jeszcze"



Muszę zostać jeszcze
niewidoczny, w szczelinie
za muru załomem
za kresem spojrzenia
lecz blisko i zawsze
nie odchodzić stale
bo ile pożegnań
znieść może ciągle
nawet wędrowiec
obeznany z żegnaniem

Tak, zostać w pobliżu
przyczajony za chmurą
jeszcze i trwale
i tak niech zostanie
być zawsze gdzieś blisko
czasem nieopodal
schować się w szczelinie
chodnika gdy nim kroczysz
powstrzymać skok tygrysi
czułości pragnienia
owijać cię swym wiatrem
chociaż nie wiesz o tym
ukryty przed tobą
spoglądać w twe oczy

Gdy o mur się oprzesz
ja tym murem będę
i ciepłym słońca oddechem
grzejącym twe dłonie
i ciszą będę, i mową za którą
inni wszystko oddają
by choć raz jej zaznać
będę ciszą, słowami
ukryty, tuż, blisko
i czekać będę w szczelinie
aż odkryjesz to wszystko

[7.IV.2018]

"Już zmierzch nade mną"



Już zmierzch nade mną
cisza w mojej głowie
i próba wyrażenia
czegoś co bez nazwy
od lat we mnie szuka
w rozświetlenie drogi
lub drogi powrotu
do miejsca narodzin 
w strony najpierwotne


lecz księżyc już cienki
jak profil talerza
z rąk czas wycieka
z oczu rozmarzenie 
kończy się wynajem 
i liczba oddechów 
nie wiem kto mnie pozna 
nie wiem kogo spotkam 
gdy przyjdzie godzina 


obejmij mnie mocno 
przygarnij me pola
w których wiatr szalony
hula nieustannie 
może jeszcze zdołasz
pocałunkiem życia 
przemienić ciszę
w słowa ocalenia 
zmierzchu powstrzymać
ciche opadanie

[13.IV.2018]

"Dziewczyna na Księżycu"




Powiedz mi
czy lubisz Księżyc?
tam nie ma dnia i nocy
jedna jest pora roku
samochód cię nie zaskoczy

Odpowiedz
czy ciszę lubisz
powolną jak letarg żółwia
ciepłą kroplami gwiazdy
teraz już zawsze bez nazwy

Czy lubisz
morza kamienne
i pola kraterowe?
w wieczność popatrzysz bez lęku
gdy położysz na nich głowę

Zrobię ci domek
z konstansów
nad brzegiem Morza Chmur
i kawę przyniosę przed próg
pod zorzą czarnych dziur

[18.IV.2018]

"Jaszczurka"



Moja mała jaszczurka
śliska jak rankiem
nad rzeką kamień
lubi poleżeć i czerpać ciepło
na słońca pełnych
miękkich pagórkach
i w zakamarkach
łagodnych wzgórz

Moja mała jaszczurka
chłodna jak mgły pocałunek
zaborczej mgły zatracenia
ochoczo wąwozem biega
w cieniach zapomnienia
i skrywa się do środka
patrząc ci prosto w oczy

Moja mała jaszczurka
troszeczkę oswojona
lubi w mojej kieszeni
zdrzemnąć się na chwilę
a kiedy czytam książkę
podchodzi całkiem blisko
i kładzie małą głowę
na brzegu strony

[20.IV.2018]


[thanks to Janaraya Machado for excellent free picture!]

Proza i poezja

Nie uciekniesz przed wszystkim Musisz prasować, jeść, zmywać Pić światło księżyca, czytać słowa I chociaż w kalendarzu wykreślonych już zbyt...