środa, 24 października 2018

„Pokusa”



Chodź, pójdziemy na spacer, czekam
Noc jest pogodna, piękna
Słyszę jak burzą się skrzydła ptaków
W locie nad czerwonymi kominami
Życiodajnych fabryk
Myślałem o twej uśpionej kanapie
Pod gasnącą źrenicą lampy
Gdzie piedestałami palców
Unosisz Ideał i Splin
Oko nad parkiem jest już prawie zamknięte
Lecz ciągle patrzy
Niczym astronom po drugiej stronie gwiazd
Pobladłą, wąską smugą
Więc chodź, rozpędzimy nudę mroku
Otrzemy się o wibrafony zarośli
Strząśniemy łzy późnych rozpaczy
Pochyleni nisko ku trawie
Zanurzeni w runie
By usłyszeć, jak cienie drzew
Mroczne płuca
Szczodrzą ją oddechem
Na balustradzie możliwości
Rozciągniemy połać
O wrażliwości chińskiego jedwabiu
I dotykać zaczniemy jego korzeni
Koniuszkami pocałunków
Tak intensywnych
Jak tulące się do ziemi liście jesieni

[1995?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dobraliśmy się jak sól i pieprz Czasem na siebie patrzymy Czasem krzyczymy Niekiedy do siebie pasujemy Pod ciekawskim księżycem Na granicy b...